Co rok to Prorok. I to nie byle jaki, bo sam Mahomet u nas zawitał. Ze swoimi gniadymi końmi Kuhailanami. I choć nie pochwaliłby jazdy na wałachach, to na pewno doceniłby ich bystre oko, suchą pęcinę, odwagę i serce do walki.
Konie arabskie docierały do Polski różnymi ścieżkami. Przede wszystkim jako wojenny łup, w wojnach m.in. z Turkami. Koni we wschodnim typie używano do uszlachetnienia polskiej rasy. Dopiero, gdy wojny ucichły, zaczęto myśleć o hodowli czystej krwi arabskiej. Czasami udało się dostać takiego konia od handlarzy ze wschodu, ale najcenniejsze okazały się te, po które trzeba było wyruszyć w głąb pustyni.
Zainspirowani wyprawami hrabiego Rzewuskiego, hrabiego Dzieduszyckiego i Bogdana Ziętarskiego pojechaliśmy po nasze araby aż za Białystok, do wsi Mońki, gdzie pan Adam Grochowski kultuwuje hodowlę sprowadzonych do Polski w okresie dwudziestolecia międzywojennego przez Bogdana Ziętarskiego kuhailanów: Kuhailana Haifi or.ar., Kuhailana Afas or.ar oraz Kuhailana Adjuze or.ar.
Matkami naszych chłopaków są Sarmatka i Saracenka- siostry, córki Samarii i Borka. Samaria reprezentuje ród Mlechy, jednej z trzech klaczy sprowadzonych do Polski przez hrabiego Dzieduszyckiego. Największym skarbem Beduinów były klacze. Ogiery pełniły funkcję reprezentacyjną i reprodukcyjną, ale to na grzbietach dzielnych klaczy arabscy wojownicy rzucali się w bitewny wir.
Dlatego tak niezwykłe jest to, że hrabiemu Dzieduszyckiemu udało się sprowadzić do Polski trzy siwe kuhailanki. No właśnie, siwe, a przecież kuhailany są gniade. To by znaczyło, że mimo potwierdzonego pochodzenia, gdzieś w przeszłości ich potomkinie musiały zetknąć się z ogierem saklawi. Arabowie dbali o czystość rodów, dlatego byli bardziej skorzy sprzedać siwe klacze, które w Polsce i tak dawały pokrojowo kuhailańskie potomstwo.
Dzieci Sarmatki i Saracenki osiągają sukcesy za granicą. Safien, po Desperado wygrał w zeszłym roku wygrał w Bahrainie zawody na 160 km, ze średnią prędkością ponad 25 km/h! Po Desperado, po Borku w żadnej innej konfiguracji nie pojawiło się tak wybitne potomstwo. Teraz szykujemy synów El-Visa na najdzielniejszych z dzielnych wojowników i sportowców.
W każdym z nas drzemie historia naszych przodków, tak jak i w naszych Kuhailanach. Ale oprócz swoich drzew genealogicznych, każdy z nich ma w sobie coś wyjątkowego. Nasze konie reprezentują linię SA, i tak też zaczynają się ich oryginalne imiona. Ale taką mamy już u nas tradycję, że każdy koń, który do nas przybywa, dostaje nowe imię. Na nową drogę życia. A dobre imię nadaje kierunek.
Szumce, Krzyżykowi, Zagończykowi, Harcownikowi, Czortowi i Cieniowi Diabła będą poświęcone osobne artykuły.
fot. Dominik Doliński
Leave A Comment