O drugiej w nocy kompletnie wykończony przyjechałem z zawodów. Następnego dnia o dziewiątej rano jechałem już do Western City.  Lubię to miejsce. Trochę kiczowate ale ma swój klimat. Lubię posiedzieć przed saloonem,  popatrzeć na śnieżkę i posłuchać historii z Dzikiego Zachodu. Tym razem przyjechałem tu spotkać wyjątkowych ludzi. Posłuchać ich historii. Popatrzeć jak ROZMAWIAJĄ Z KOŃMI.

Dzień wcześniej startowałem na dwóch koniach w Mistrzostwach Polski Młodych Koni w Sportowych Rajdach Konnych. Były to dla mnie bardzo ważne zawody. Myślę, że były też ważne dla moich koni. Są to bardzo młode konie, cztero- i pięcioletnie. Ciągle jestem pod wrażeniem, jak bardzo się starały. Jak bardzo potrafiły się skoncentrować. Ile włożyły serca pokonując ciężką trasę. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Kiedy słuchałem, jak ludzie którzy od dziecka, często od paru pokoleń obcują z końmi to zacierała mi się granica miedzy człowiekiem a koniem. Często trudno było mi się zorientować czy mowa jest o ludziach, czy o koniach. Lubię słuchać ludzi, którzy opowiadają swoje historie. Kiedy opowiadają o swoich marzeniach, poświęceniu,  porażkach i sukcesach. O wewnętrznej sile i spokoju. O tym jak ROZMAWIAJĄ z KOŃMI.

Opowieści o koniach, które okazywały dowody przyjaźni, odwagi i poświęcenia jest mnóstwo. Szczególnie podczas wojny konie i ludzie byli wystawiani na najcięższą próbę. Przytoczę w paru słowach moją ulubioną historię o żołnierzu i jego wiernym koniu. O Melecie dragonie Gwardii Cesarskiej  i jego wiernym koniu Kadecie. Od roku 1806 do roku 1814 rok, kiedy Kadet zginie w swojej ostatniej szarży pod Waterloo przeszli szlak bojowy w Prusach, Polsce, Hiszpanii, Austrii i Rosji. Przez osiem lat nigdy się nie rozstawali. W tym czasie Kadet wielokrotnie ratował Meletowi  życie . Z jednej strony byli skazani na siebie, ale zawsze  mogli na sobie polegać.   W tym czasie zginęły miliony ludzi i koni. Podczas walk , z powodu chorób i głodu. Im udawało się przeżyć i walczyli razem dalej.  Najgorzej było w czasie powrotu z Rosji. Trzaskający mróz i straszliwy głód.  Melet codziennie odmrożonymi rękami wybijał dziurę w lodzie, żeby jego koń mógł się napić. Z narażeniem życia wyrywał skrawki słomy z napotkanych dachów. Nieustannie walczył  z oszalałymi z głodu żołnierzami którzy, chcieli zjeść mu konia. Sam musiał jeść kozaków. Wcześniej  Kadet wielokrotnie ratował mu życie teraz on musiał uratować jego. Udało się wrócić do Francji. Wyleczyli rany i ponownie wstawili się do służby.  W tych strasznych czasach zdarzały się takie piękne, można powiedzieć sentymentalne przyjaźnie.

Uprawiając sport chcemy odnosić sukcesy. Trenując  konie oczekujemy od nich, że sprostają naszym oczekiwaniom. Często oczekiwaniom nie ma końca. Często wyniki są zbyt słabe. Często wyniki byłyby dużo leprze, gdyby udało nam się porozumieć.  Gdybyśmy im nie przeszkadzali.  Gdybyśmy potrafili ROZMAWIAĆ z KOŃMI. Bardzo często jeździec i koń tak naprawdę nie mają ze sobą nic wspólnego. Nie ufają sobie, ciągle się kłócą, po prostu nie pasują do siebie. Każdy myśli o tym, żeby ta okropna jazda już się skończyła. Nie ma tego CZEGOŚ, tego co było by godne przyjaźni i poświęcenia.

Sportowe Rajdy Konne to wyjątkowa dyscyplina. To prawdziwy maraton dla jeźdźca i konia. Dziesiątki kilometrów galopu, godziny wysiłku i stresu. Podczas zawodów i koń i jeździec są wystawieni na  największą próbę.  Taki wysiłek musi mieć sens. Np. w czasie wojny konie  doskonale wyczuwały zagrożenie. Były wstanie zdobyć się na szalony wysiłek, pokonać wszelkie przeszkody żeby uratować życie swoje i jeźdźca.

Jaki sens konie mogą znaleźć w zawodach? Wierzę, że sensem jest to ,że robią to dla nas. Że robią to w imię przyjaźni i wdzięczności. Że starają się ze wszystkich sił.  Że doskonale nas rozumieją kiedy z nimi ROZMAWIAMY. Tego i innych ważnych rzeczy po raz kolejny dowiedziałem się na imprezie ROZMAWIAJĄC z KONIEM.

Nadchodzi jesień i zima. Nadchodzi czas, kiedy będzie można spokojnie z nimi POROZMAWIAĆ. Zaplanować wspólnie przyszły sezon i ustalić strategię. Sukcesy nadejdą, kiedy będziemy widzieli wspólnie sens w przyszłych zawodach. Kiedy tak jak Melet i Kadet codziennie będziemy razem na dobre i złe. Myślę, że to ma SENS.

fot. Dominik Doliński