Choć stado składa się z prawie samych arabów, Arabek jest tylko jeden. Tak go nazywamy, choć (a może właśnie dlatego, że) jego prawdziwe imię to Arasaa gad Allah (paszport duński), w skrócie Ares (paszport polski). Historia jego zakupu jest niesamowita, bo dojrzały koń prezentował się jak młodzieniaszek, a tak do końca to nie było wiadomo, ile ma właściwie lat. Forma i prezencja godne pozazdroszczenia. Teraz jest to najstarszy koń w naszym stadzie (w tym roku kończy 28 lat), ale i tak nikt nam nie dowierza, gdy to mówimy. Również startuje w Sportowych Rajdach Konnych.
A teraz historia pewnej znajomości- Klaudyna o Arabku 🙂
Ktoś kiedyś powiedział, że to życie pisze najlepsze scenariusze. Początek mojej historii z Arabkiem był zlepkiem zbiegów okoliczności i wydawać by się mogło błędnie podjętych decyzji. Zacznijmy od tego, że koni nie kupuje się na Allegro. Zdjęcia słabej jakości oraz podpis “arab egipskiego pochodzenia”, do tego niska cena wystarczyły, żeby podjąć decyzję, która zmieni moje życie na kolejne kilkanaście lat. Kiedy po niego pojechaliśmy na miejscu okazało się, że koń może mieć nie 7 a 17 lat, ma dwa paszporty polski i duński, a każdy pusty, pochodzenie niewiadome, a do tego dochodzą problemy behawioralne takie jak ponoszenie w terenie i problemy z wsiadaniem. No cóż, brzmi jak świetny koń dla nastolatki bez doświadczenia. Mimo to decyzja o kupnie zapadła, bo pojawiło się coś takiego jak dobre przeczucie. Intuicja nas nie zawiodła 🙂
Co dalej?
Początek znajomości bardzo szybko pokazał z jak cudownym stworzeniem mam do czynienia. Problemy z wsiadaniem zniknęły przy 3 siodłaniu, więc prawdopodobnie winą był źle dopasowany sprzęt. Ponoszenie wymagało więcej czasu. Okazało się po części chęcią biegania, w końcu to arab, ale pracowaliśmy też nad rozluźnieniem psychicznym i pewnością siebie.
Nie miałam określonego planu treningowego, dopasowywałam się do pogody, terenu, czasu, a przede wszystkim do konia. Mieszkając w tak pięknych rejonach możliwości na aktywność jest dużo. Jazdy w trudnym górskim terenie, szalone galopy po łąkach, spacery w ręce i nauka sztuczek z ziemi- wszystko to stopniowo odsłaniało prawdziwy charakter tego konia.
Koń skokowy, zamknięty w sobie, pełny napięć i strachu, powoli zaczął otwierać się na człowieka, jego umysł wskoczył na prawidłowe tory i dojrzał, pojawiła się ciekawość i brak lęku przed popełnianiem błędów.
Zawody
W zeszłym roku wystartowaliśmy w II Lubuskich zawodach w Sportowych Rajdach Konnych w klasie L na dystansie 22km. Udało nam się zdobyć II miejsce, ale otrzymaliśmy również wyróżnienie dla najstarszego konia zawodów. Był to już drugi udany start Arabka.
Mieliśmy trochę przygód, zgubiliśmy moją mamę Gosię i Halfika na trasie i cofnęliśmy się w poszukiwaniu zespołu. Zostaliśmy sami w obcym terenie, ale Arabek był skupiony i spokojny. Poszukiwania nie przynosiły skutku, mama telefonu nie odbierała, więc podjęłam decyzję, że lecimy do mety i tam zawiadomię służby. Arabek nieprzejęty moim stresem nadrobił stracony czas i rytmicznie dokończył bieg. Cała ta sytuacja była ogromnym sprawdzianem i podsumowaniem naszej relacji. Mama dotarła cała i zdrowa, jak się okazało pogubili trasę, a telefonu nie odbierała żeby mnie nie stresować … 😉
Przemiana
Jestem dumna z tego gdzie dotarliśmy. Trwało to 10 lat i wymagało pomocy wspaniałych ludzi i specjalistów, którzy pojawiali się w naszym życiu w odpowiednich momentach. Jak każdy dobry związek i ten potrzebował czasu i pracy 🙂
Leave A Comment